Na rynku brakuje części do aut, co wydłuża czas i podnosi koszty serwisowania samochodów. Ceny trudno dostępnych komponentów rosną, podobnie usługi w ASO i warsztatach. Te ostatnie głównie w odpowiedzi na spadek dostępności pojazdów, inflację, drożejącą energię oraz mniejszą liczbę wydawanych i serwisowanych w Polsce samochodów. Z danych Yanosik.pl wynika, że ceny usług podniosło w tym roku niemal 90% warsztatów - ponad 30% z nich o 10-15%, a kolejne 20% o 20-25%. W niektórych przypadkach wzrost cen przekroczył aż 30%. Podwyżki warto wziąć pod uwagę już na etapie wyboru finansowania auta w kredycie, leasingu lub wynajmie długoterminowym, bo koszty serwisowe bezpośrednio przekładają się na opłacalność sposobu zapłaty za auto.
- Jedne formy finansowania są bardziej, a inne mniej odporne na drożejący serwis i części, jak również na rosnące stopy procentowe czy ceny ubezpieczeń OC i AC, które w dużej mierze zależą przecież od kosztów pracy serwisów i według prognoz pójdą w górę jeszcze w tym roku. W klasycznym leasingu i kredycie kierowcy odczują podwyżki stóp procentowych w wyższych ratach, a także w samodzielnie opłacanych naprawach, przeglądach czy zakupionych częściach. Za to wynajem długoterminowy jest na te czynniki odporny, bo ustalony przed podpisaniem umowy czynsz nie może zmienić się w trakcie korzystania z auta. Kontrakt trwa od 12 do 48 miesięcy. W tym czasie koszty serwisu czy ubezpieczenia samochodu ponosi firma CFM, która jest właścicielem pojazdu. Na koniec umowy kierowca po prostu zwraca samochód – tłumaczy Kamil Klukowski, Kierownik ds. Współpracy z Dealerami z Automarket.pl
Auto w wynajmie długoterminowym przez całą umowę należy do firmy CFM. Czynsz to zatem opłata za korzystanie z pojazdu, a nie spłata jego wartości, która przybliża użytkownika do posiadania go na własność. Część kierowców rezygnuje z tego powodu z wynajmu i decyduje się np. na kredyt.
- Po spłacie kredytu lub leasingu kierowca dysponuje swoim samochodem, którego rynkowa wartość nawet po kilku latach pozwala na opłacalną sprzedaż. Trzeba jednak pamiętać, że własność oznacza przejęcie w momencie zakupu odpowiedzialności za wszystkie koszty użytkowania i serwisowania samochodu. Z naszych kalkulacji wynika, że przeglądy i drogie naprawy mogą w perspektywie kilku lat nawet w całości skonsumować wartość posiadanego samochodu – ocenia Kamil Klukowski z Automarket.pl.
Utrzymanie auta na własną rękę (przykład)
Eksperci platformy Automarket.pl przygotowali prognozę kosztów serwisu 2-letniego Hyundaia i30 1.5 o mocy 110 KM (wersja Classic + Drive) z ok. 40 000 km przebiegu i wartego 66 900 zł. Ich zdaniem w warunkach wysokiej inflacji na rynku usług serwisowych utrzymanie tego pojazdu przez 3 lata będzie kosztowało od ok. 21 401 zł do ponad 41 150 zł. Kwota zawiera m.in. coroczny serwis wraz z wymianą płynów i olejów, serwis klimatyzacji, zakup zimowych i letnich opon wraz z przechowywaniem i wymianą, eksploatacyjne wymiany części, najbardziej prawdopodobne awarie oraz ubezpieczenie OC i AC. Na wysokość kosztów duży wpływ mają jakość części zamiennych oraz miejsce serwisowania pojazdu.
Biorąc pod uwagę 35-40% spadek wartości samochodu (dla analizowanego Hyundaia to od 23 415 do 26 750 zł), okazuje się, że po 3 latach jego rynkowa cena w przypadku wystąpienia poważniejszych awarii może być nawet mniejsza od sumy kosztów wydanych na utrzymanie i naprawy auta. W tej sytuacji z własności nie wynika dla właściciela Hyundaia korzyść finansowa. Co więcej, tańsze może być korzystanie z auta w wynajmie długoterminowym.
Wynajem może być tańszy niż kredyt?
Czynsz w wynajmie długoterminowym za tego samego Hyundaia wyniósłby 1631 zł miesięcznie, czyli łącznie 58 716 zł przy umowie na 36 miesięcy, zerowej wpłacie własnej, limicie 20 tys. km rocznie, opłaconym pełnym ubezpieczeniu i przy rozszerzonym pakiecie serwisowym wraz z zapewnioną organizacją oraz rozliczaniem napraw i przeglądów ze strony firmy CFM. To mniej w porównaniu z jazdą zakupionym pojazdem, szczególnie w przypadku gdyby doszło do jego poważniejszych awarii. Dlaczego? Zakup za 66 900 zł i utrzymanie samochodu za 41 500 zł oznacza 108 400 zł wydatków w ciągu trzech lat. Po tym czasie właściciel będzie co prawda dysponować autem o wartości ok. 40 000 zł, ale gdy odejmie się tę kwotę od sumy wydatków, to okaże się, że auto i tak kosztowało właściciela ok. 68 000 zł – czyli o ok. 10 000 zł więcej niż łączny czynsz w wynajmie.
Przy mniej pechowym scenariuszu, gdzie średnie koszty napraw samochodu wyniosą od 20 000 do 30 000 zł, nie należy zapominać o kosztach kredytu, które w ostatnim czasie także uległy podwyższeniu. Odsetki przez okres 3 lat wyniosą bowiem od 9 000 do nawet 20 000 zł.
- Ten przykład pokazuje, że wbrew powszechnej opinii posiadanie samochodu nie zawsze najbardziej się opłaca. Dodatkowo opieka nad autem w całości spada w tym przypadku na właściciela. Obsługa pojazdu w wynajmie jest bez wątpienia wygodniejsza. Po szkodzie lub awarii naprawiany samochód trafia do autoryzowanego serwisu stale współpracującego z firmą leasingową. To przyspiesza naprawę i eliminuje ryzyko zawyżonych opłat czy braku gwarancji za usługi serwisowe. Kierowca otrzymuje poza tym auto zastępcze, co ma olbrzymie znaczenie w przypadku utrudnionego dostępu do części, który znacząco wydłuża czas pracy serwisu – mówi Kamil Klukowski.
Po zakończeniu okresu umowy samochód w wynajmie długoterminowym nie przechodzi na własność użytkownika, lecz trafia z powrotem do firmy CFM. Kierowca jest wolny od zobowiązań i może od razu wybrać i wynająć inny samochód, za którego utrzymanie również będzie odpowiedzialna firma CFM.
Źródło: Automarket.pl (PKO Leasing)